Spotkanie z ukraińskim weteranem Dywizji Waffen-SS Galizien (24.03.2022)
Żołnierze Waffen-SS Galizien
24 marca 2022 r. poznałem w Sanoku wówczas 97-letniego ukraińskiego weterana, który podczas II Wojny Światowej służył w Dywizji Waffen-SS Galizien. Niniejszy weteran z Ukrainy opowiedział mi w skrócie historię swojego szlaku bojowego począwszy od szkolenia wojskowego pod Dębicą w poligonie Heidelager, gdzie spotkał innych żołnierzy Waffen-SS. Jego jednostka macierzysta SS mieściła się w okupowanym przez Niemców Lwowie, natomiast punkt werbunkowy znajdował się w Sanoku (tj. moje rodzinne miasto) i brał udział tamże w defiladzie ochotników do SS Galizien. Później brał udział w bitwie o Brody (lipiec 1944 r.) na froncie wschodnim i z jego oddziału na 1000 osób przeżyło łącznie 25 żołnierzy (w tym jego osoba). Reszta żołnierzy zginęła lub trafiła do niewoli sowieckiej. Jego dowódca, który był oficerem armii niemieckiej powiedział podczas wspomnianej bitwy o Brody, że wydaję zgodę na wycofanie z pozycji obronnych pomimo olbrzymich strat. Własnymi nogami przeszedł z linii frontu w Brodach do Lwowa. Kiedy przybył do jednostki macierzystej Niemcy nie uwierzyli w jego historię i natychmiastowo zażądali rozstrzelania jego osoby za rzekomą dezercję, ale on wytłumaczył Niemcom, że nie jestem żadnym dezerterem i jego przełożony nakazał mu wycofanie. Udało mu się przeżyć. Następnie brał udział w reorganizacji pułku i trafił wczesną jesienią 1944 r. na Słowację gdzie walczył z partyzancką komunistyczną. Zakończył szlak bojowy w Austrii w 1945 r. gdzie trafił do niewoli brytyjskiej. Dodał również, że jego przyjaciel z ławki szkolnej (Ukrainiec), który również był żołnierzem trafił na front wschodni i zginął w bitwie o Brody, kiedy sowiecki pocisk trafił go prosto w głowę. Był on naocznym świadkiem tego wydarzenia. Po wojnie wrócił na Podkarpacie i tam poznał swoją przyszłą żonę, która zmarła po wielu latach na raka i z tego powodu jak stwierdził od dłuższego czasu jest samotnym człowiekiem. Weteran z Ukrainy nazywa się Maksym Lebiedienko. Zapytany przeze mnie o pełnoskalową inwazję Rosji na Ukrainę odpowiedział krótko: "Ja bym tego sukin**** [Władimira Putina] zabił własnymi rękami. Gdyby był na Ostfront [froncie wschodnim] to nie robiłby takich rzeczy!".
Zdjęcie nr 1: Żołnierze Waffen-SS Galizien.
Zdjęcie nr 2: Niemiecka naszywka z insygniami Waffen-SS Galizien.
WAŻNA INFORMACJA:
Dywizji Waffen-SS Galizien nigdy nie udowodniono udziału w zbrodniach wojennych pomimo stawianych jej zarzutów ze strony polskiego Instytutu Pamięci Narodowej (IPN), a taka to wersja wydarzeń została przyjęta przez historiografię polską (w tym książka Antoniego Szcześniaka pt. „Wojna polska z UPA. Droga do nikąd”). Brak jednoznacznych materiałów dowodowych świadczących o odpowiedzialności Dywizji SS-Galizien w zniszczeniu polskiej wioski na Ukrainie Huta Pieniacka z lutego 1944 roku stwierdziła specjalnie powołana w 1985 roku tzw. Komisja Deschênesa z Kanady.
PS: Wiem gdzie Pan Maksym Lebiedienko mieszka w Sanoku, ale nie podam nikomu adresu jego zamieszkania dla celów bezpieczeństwa. Mam nadzieję, że ten Pan jeszcze żyje.
Niemiecka naszywka z insygniami Waffen-SS Galizien