sobota, 2 maja 2015

Carlo Mattogno „Pseudomedyczne eksperymenty” dr Mengele na bliźniętach w cygańskim obozie w Birkenau

Dr Josef Mengele, 1942


Wstęp – Historia dr Mengele

Za jedną z najbardziej okrutnych osób w historii uważa się dr Josefa Mengele – SS-Hauptsturmführera, niemieckiego lekarza, doktora medycyny i antropologii, zwanego „Aniołem Śmierci”. Według powszechnie znanych źródeł dr Josef Mengele przeprowadzał w KL Auschwitz-Birkenau zbrodnicze eksperymenty medyczne i pseudomedyczne i posyłał do komór gazowych Żydów czy Romów.[1]

Prawda o tym człowieku jest zupełnie inna…

A jaka jest prawda o dr Josefie Mengele? Josef Mengele po wojnie stwierdził:

„Dawałem życie w Auschwitz, nie zabierałem.” – Dr Josef Mengele.[2]

„Nie ma najmniejszego powodu, abym uzasadniał lub przepraszał za jakąkolwiek z z moich decyzji lub czynności.” – Dr Josef Mengele.[4]

„Kiedy ten temat został rozpoczęty przez Rolfa [syn Josefa Mengele], jego ojciec „eksplodował”. Mengele popatrzył na swojego syna i powiedział: „Jak możesz sobie wyobrażać, że mogłem robić takie rzeczy – to jest kłamstwo, propaganda!” Niewzruszony Mengele stwierdził, że jako lekarz rzeczywiście pomagał ratować życie wielu osobom w obozie zagłady.” – New York Times: 14 października 1985 r.[2]

„Nie mam nic do ukrycia. Okropne rzeczy miały miejsce w Auschwitz, ale ja starałem się pomóc. Sam jeden nie mogłem zrobić wszystkiego. Tam działy się straszne rzeczy. Mogłem ich tylko ratować. Nigdy nikogo nie zabiłem ani nie skrzywdziłem. Mogę udowodnić, że nie jestem winny temu, o co ludzie mnie oskarżają. Buduję fakty na swoją obronę. Chcę się oddać w ręce sprawiedliwości i zostać oczyszczony w procesie.” – Dr Josef Mengele.[2][3]

Więc zakładając, że robił te okrutne rzeczy w Auschwitz, po co w takim razie chciałby stawać przed sądem!? Idźmy dalej. Dr Mengele twierdził również po wojnie:

„To naturalne i zrozumiałe, że w obozach ludzie cierpieli z głodu po tych wszystkich problemach i dlatego to, co tam widziałem, było do przewidzenia.” – Dr Josef Mengele tuż po wojnie do chemika w Monachium (str. 67), wyjaśniając, co miał na myśli używając określenia „straszne rzeczy” – patrz powyższy cytat. – (z autobiografii Mengele) (str. 73).[3]

Dodatkowo z wywiadu przeprowadzonego w 1985 roku dla New York Times, w którym wypowiada się przyjaciel Mengele (Wolfram Bossert) dowiadujemy się, że Mengele zaprzeczył wykonywaniu eksperymentów na kimkolwiek. Bossert stwierdził nawet, że Mengele uratował w obozie [w Auschwitz] wielu żydowskich więźniów.[5]

Ciekawa opinia o dr Josefie Mengele:

„Dr Mengele ma otwarty, uczciwy i solidny charakter. Jest on absolutnie wiarygodny, rzetelny i szczery. Nie wykazuje żadnej słabości charakteru, złych skłonności czy żądz. Jego emocjonalny i fizyczny wizerunek jest znakomity. W okresie jego służby w obozie koncentracyjnym Auschwitz, stosował swoją teoretyczną i praktyczną wiedzę do zwalczania poważnych epidemii. Z zachowaniem ostrożności i utrzymującego się zapału i często w najtrudniejszych warunkach, kończy każde wyznaczone zadanie z pełną satysfakcją u jego przełożonych. Pokazuje sam swoją zdolność do pracy w każdej sytuacji. Na dodatek wykorzystuje z zapałem każdą chwilę swojego wolnego czasu na kształcenie się w dziedzinie antropologii. Jego kulturalna i skromna postawa określa go jako dobrego żołnierza. Z powodu swojej postawy jest on szczególnie lubiany przez swoich towarzyszy. Traktuje on swoich podwładnych z absolutną uczciwością i wymaganą surowością, ale pomimo tego jest niezwykle podziwiany i lubiany. W jego zachowaniu w stażu pracy i postawie dr Mengele pokazuje absolutnie solidne i dojrzałe podejście do życia. Jest on katolikiem. Jego sposób mówienia jest spontaniczny, nieskrępowany, przekonujący i żywy.” – Ocena dr Josefa Mengele podczas jego pobytu w Auschwitz z dnia 19 sierpnia 1944 r. przygotowana przez Urząd Lekarski SS w Auschwitz.[4]

 Josef Mengele na froncie wschodnim, Lato 1942

Wcześniej w styczniu 1942 roku Mengele powrócił jako członek służby medycznej w 5 Dywizji Pancernej SS Wiking na front wschodni. Latem 1942 roku po pięciodniowej zwycięskiej dla Niemców bitwie o Batajsk (okolice Rostowa) otrzymał Krzyż Żelazny pierwszej klasy za wyciągnięcie pod ostrzałem dwóch rannych żołnierzy z płonącego czołgu i udzielenie im pierwszej pomocy. Otrzymał także Czarną Odznakę za Rany oraz Medal za Opiekę nad Narodem Niemieckim.[6]

Wieczorem 17 stycznia 1945 r. dr Josef Mengele wyjechał z Oświęcimia i wyruszył do KL Gross-Rosen na Dolnym Śląsku. 16 lutego 1945 r. wyjechał ponownie, aby uniknąć schwytania przez wojska sowieckie, tym razem na ziemię niczyją między armią rosyjską a armią aliantów zachodnich. W końcu został złapany przez wojska amerykańskie i był przetrzymywany przez dwa miesiące, ale został następnie zwolniony przez amerykańskich urzędników. Przez pewną część czasu w trakcie jego zatrzymania, jak również często przez resztę życia, Mengele używał swojego prawdziwego nazwiska pomimo, że jego nazwisko zostało umieszczone na liście poszukiwanych zbrodniarzy wojennych, w tym w wykazie opublikowanym przez tzw. Sąd Rzeczników Generalnych USA (z ang. U.S. Judge Advocates General) oraz Pierwszym Centralnym Rejestrze Przestępców Wojennych i Podejrzanych! Od lata 1945 do wiosny 1949 r. Mengele na podstawie fałszywych dokumentów pracował jako parobek koło Rosenheim w Bawarii. W tamtym czasie jego dobrze prosperująca rodzina umożliwiła mu emigrację do Ameryki Południowej. Później Mengele trafił do Argentyntyny i osiadł tam. Właśnie tam Mengele został odnaleziony w Buenos Aires przez agentów Mossadu, ale oni pozwolili mu uciec i wtedy schwytano SS-Obersturmbannführera Adolfa Eichmanna (Wywiad z agentem Mossadu Rafim Eitanu: "Mogliśmy zabić Mengele. Mogliśmy go zabić przy pomocy strzelca wyborowego, ale nie chcieliśmy tego. Nie chodziło o zemstę." - SPIEGEL ONLINE).[7] W 1959 przeniósł się do Paragwaju, a w 1960 znalazł się w Brazylii. Dr Josef Mengele zmarł 7 lutego 1979 roku niedaleko Santosu w Brazylii - w czasie kąpieli w oceanie doznał prawdopodobnie udaru mózgu i utonął. Pochowany został jako Wolfgang Gerhard. Przeprowadzone badania DNA w 1992 potwierdziły tożsamość Mengele.[1]

Carlo Mattogno – „Pseudomedyczne eksperymenty” dr Mengele na bliźniętach w cygańskim obozie w Birkenau

Dr Josef Mengele, 1943

1. „Zbrodnie” dr Mengele

W 1997 roku Helena Kubica – polska historyczka, pracownik naukowy Muzeum Auschwitz-Birkenau, opublikowała długi artykuł zatytułowany „Dr Mengele und seine Verbrechen im Konzentrationslager Auschwitz-Birkenau” czyli „Dr Mengele i jego zbrodnie w Auschwitz-Birkenau”.[8] Autorka przeszukała liczne dokumenty dotyczące działalności dr Mengele w Birkenau, które zachowały się w archiwum Muzeum Auschwitz, w poszukiwaniu dokumentu potwierdzającego jego rzekome zbrodnicze eksperymenty na bliźniakach. Sytuacja wygląda następująco.

Dr Josef Mengele rozpoczął służbę w Auschwitz 30 maja 1943 r. Jego bezpośrednim przełożonym był SS-Hauptsturmführer dr Eduard Wirths – SS-Standortarzt (garnizonowy lekarz), który powierzył Mengelemu tzw. Lagerarzt (obóz lekarski) w tzw. „Zigeunerfamilienlager” (cygański obóz rodzinny) w sektorze BIIe w Birkenau.[9]

Dr Mengele był zainteresowany badaniami nad bliźniętami, szczególnie interesowały go bliźnięta jednojajowe organizując przy tym placówkę opieki dziennej (świetlicę) przeznaczoną wyłącznie do tego celu:

„W obozie cygańskim uczynił z Baraku 29 i 31 i przedszkola – rodzaj placówki opiekuńczej i szkoły podstawowej – aby pomieścić nie tylko dzieci będące pod jego obserwacją (te mieszkały w Baraku 31), ale również wszystkie cygańskie dzieci do 6 roku życia.

Łącznie kilkaset dzieci od 8 do 14 roku życia przebywało w przedszkolu  i znajdowały się one pod nadzorem wielu więźniów. […]. Baraki służące jako przedszkole były w nieco lepszym stanie, niż inne, całkowicie otynkowane od wewnątrz, ozdobione kolorowymi obrazami przedstawiające postaci z bajek. Przez krótki okres dzieci, które tam mieszkały, otrzymywały lepsze posiłki – mleko, białe pieczywo, warzywa, mięso, rosół, a nawet marmoladę i czekoladę […].

Teren za Barakiem 31 został zamknięty, zaś plac zabaw dla dzieci został stworzony z piaskownicą, karuzelą, huśtawkami i sprzętem do gimnastyki.”[10]

Oczywiście dla Heleny Kubicy to wszystko było przeznaczone wyłącznie do „celów propagandowych.”[11] Trzeba jednak zadać sobie pytanie, dla kogo ta rzekoma propaganda była przeznaczona, skoro nawet delegacja z Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, która odwiedziła Auschwitz we wrześniu 1944 roku, nie została dopuszczona z wizytą do Birkenau.[12]

A co z dietą, niezwykle bogatą jak na obóz koncentracyjny – co potwierdza była więźniarka, Anna Lipka [13] – ona również była przeznaczona wyłącznie do „celów propagandowych”?

Ten obraz nie jest łatwy do pogodzenia z rzekomymi bezprecedensowymi zbrodniami przypisywanymi dr Mengele, ale według Kubicy istnieje pewien decydujący „dowód” świadczący o zbrodniczej działalności Mengele.

Epidemia Noma faciei (Rak wodny) dotknęła w Auschwitz głównie dzieci i wybuchła ona w obozie Zigeunerlager latem 1943 roku. Na polecenie dr Mengele przeniesiono pacjentów do izolowanych koszar w szpitalu w obozie cygańskim i jak zapewnia nas Helena Kubica:

„Wiele chorych dzieci zostało zabitych, zawsze na polecenie dr Mengele, a ich ciała zostały przewiezione do Zakładu Higieny Waffen-SS w Rajsku w celu dalszych badań histopatologicznych. Preparaty z poszczególnych narządów zostały przygotowane i zakonserwowane w szklane słoje, włączając w to nawet całą głowę dziecka, między innymi dla Akademii Medycznej SS w Grazu.”[14]

 Dr Josef Mengele przeprowadza badanie na zmarłych na Noma faciei, 1943 (UWAGA! Wedle innej wersji niniejsza fotografia pochodzi z amerykańskiej produkcji filmowej "American Horror Story" w związku z czym nie przedstawia dra Josefa Mengele. Informacja-skarga ws. podważenia wizerunku Mengele pochodzi od użytkownika YouTube ~beppo, który 21.07.2016 r. zawarł komentarz)

Ze stosownego przypisu dowiadujemy się, że informacje na temat tej całej sprawy opierają się wyłącznie na zeznaniach powojennych. W związku z tym autorka wspomina o pewnym dokumencie, który przedstawiony jest poniżej. Dokument ten to list przewozowy dla Instytutu Higieny Waffen-SS (SS-Hygiene-Institute) w Rajsku w Sekcji Higieny i Bakteriologii dotyczący „głowy zmarłego” (z niem. „Kopf einer Leiche”) pobranej od „12-letniego dziecka” (z niem. „12-jähriges Kind”). Niestety nic nie wiadomo o przyczynie śmierci dziecka; jedyne co jest pewne to to, że wniosek dotyczący badania histopatologicznego pochodzi z H-Krankenbau Zigeunerlager Auschwitz II, BIIe – to jest szpitalu obozu cygańskiego. Słowa zawarte powyżej, pochodzące od Heleny Kubicy, są wyraźnym pretekstem do domniemań. Tzw. Noma faciei (badź też cancrum oris) jest chorobą, która niszczy tkanki jamy ustnej. W chwili obecnej ta choroba dotyczy przede wszystkim dzieci wieku od 2 do 16 zamieszkujące subsaharyjską Afrykę. Śmiertelność w przypadku braku odpowiedniego leczenia waha się między 70 a 90%.[15] W związku z tym można zatem przypuszczać, że w Birkenau w latach 1943-1944 śmiertelność dzieci cygańskich dotkniętych noma faciei była jeszcze wyższa. W roku 1943, 2587 dzieci poniżej 10 roku życia zmarło w obozie cygańskim,[16] z czego praktycznie wszystkie zmarły na raka wodnego.


List przewozowy dla Instytutu Higieny Waffen-SS (SS-Hygiene-Institute) w Rajsku w Sekcji Higieny i Bakteriologii dotyczący "głowy zmarłego" (z niem. "Kopf einer Leiche") pobrany z "12-letniego dziecka" (z niem. "12-jähriges Kind").


Jaki sens był zatem zabijać dzieci, które i tak nieuchronnie umierały z powodu choroby?

Oczywistą odpowiedź na to pytanie retoryczne dostarczyła sama Helena Kubica, która powołuje się na zeznania dr Jana Čespiva, który pracował jako lekarz w cygańskim szpitalu obozowym:

„Wybuchła tam epidemia noma faciei. Choroba spowodowała, że całe części ciała niszczyły się, co również dotyczyło jamy ustnej. Nigdy wcześniej nie widziałem takiej gangreny twarzy. Czaszki dzieci zostały przygotowane dla Akademii SS w Grazu. Wiem o tym, ponieważ zapisaliśmy ten adres. Głowy dzieci były zabezpieczone dzięki metanalowi (tj. formaldehydowi), ciała zaś kremowano w krematorium III.”[17]

Jest zatem oczywiste, że dzieci umierały z powodu epidemii noma faciei i że niemieccy lekarze mieli nadzieję stworzyć lekarstwo badając głowy dzieci zmarłych na tę chorobę.

Ten wniosek o badanie histopatologiczne jest jedynym dokumentalnym „dowodem” rzekomej „zbrodniczej działalności” dr Mengele, którą można znaleźć w archiwum Muzeum w Oświęcimiu! Niezbyt wiele jak na tzw. „Anioła Śmierci” z Auschwitz, ale Helenie Kubicy najwyraźniej to nie przeszkadza i koniec końców cytuje kluczowego jej zdaniem „naocznego świadka” działalności dr Mengele, Miklósa Nyiszliego, o którym więcej poniżej.

Po utworzeniu szkółki, o której już wspomniano powyżej, dr Mengele utworzył tzw. „laboratorium eksperymentalne” – miejsce, które było „obozowym ośrodkiem zajmującym się badaniami nad narodzinami bliźniąt i wadami wrodzonymi”[18] na czele którego stanął dr Bertold Epstein z Pragi. Jego asystentem był inny czeski lekarz, dr Rudolf Weiskopf (Vitek).[19] Również dwóch obozowych więźniów pracowało w laboratorium z dr Mengele: polska doktor antropologii Martyna Puzynina,[20] oraz czeska malarka pochodzenia żydowskiego Dina Gottliebova, która wykonywała rysunki części ciał badanych dzieci.

Działalność tego „laboratorium eksperymentalnego” jest dobrze udokumentowana:

„Archiwa Muzeum Auschwitz-Birkenau zawierają liczne dokumenty podpisane przez dr Mengele takie jak wnioski o przeprowadzenie analizy przez Instytut Higieny.”[21]

ale żaden dokument nie potwierdza rzekomych zbrodni dr Mengele. To nie jest żadna niespodzianka zważywszy, że czynności wykonywane w laboratorium były następujące:

„Jak wynika z raportów więźniów, którzy wykonywali swoje zadania w bloku bliźniąt, jak również z raportów pochodzących od samych bliźniąt, pojedyncze pary bliźniąt oddawano dr Mengele do badań wszelkiego rodzaju, co stanowi punkt wyjścia do wykonywania najróżniejszych typów badań. Ogólnie rzecz biorąc, zostały one poddane badaniom antropometrycznym, morfologicznym, psychiatrycznym i radiologicznym. Badania antropologiczne początkowo przeprowadzono w laboratorium dr Mengele w saunie obozu cygańskiego. W listopadzie 1944 roku laboratorium to zostało przeniesione do baraku 15 w pobliżu szpitala kobiecego (BIIf). Każda poszczególna część ciała osoby poddanej badaniu była mierzona w najdokładniejszy sposób: bliźnięta były mierzone w parach, porównując wyniki. Dokumentacja zawierała opisy dotyczące kształtu ust, nosa, mięśni uszu, koloru oczu i skóry z poszczególnymi częściami ciała.[22]

Jak widać, nie w tym żadnej zbrodniczej działalności. Widać również wyraźnie, co składało się na zadania Martyny Puzyniny i Diny Gottliebovej: badania antropologiczne i rysunki anatomiczne.

Helena Kubica dodaje:

„Cała dokumentacja, czyli fotografie, rysunki, opisy i wyniki analiz, została zachowana w poszczególnych folderach dla każdej badanej osoby.”[23]

i opublikowała kilka z tych dokumentów. Pomimo tej obfitej dokumentacji, Helena Kubica zauważa:

„Pomimo tego niestety nie można znaleźć żadnego dokumentu pokazującego jak wiele cygańskich bliźniąt przeszło przez laboratorium dr Mengele.”[24]

Ale kilka stron dalej polska badaczka stwierdza:

„Archiwum Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau zawiera również dokument, który zawiera dane osobowe oraz kopie badań antropologicznych dotyczące 295 więźniów – greckich, węgierskich, holenderskich, francuskich i włoskich Żydów – na których dr Mengele przeprowadzał eksperymenty. Lista ta zawiera również nazwiska 117 węgierskich Żydów – bliźniąt – w sektorze kobiecym obozu. Jeśli chodzi o bliźnięta płci męskiej z baraku 15 obozu BIIf, z raportu na temat par bliźniąt wiemy, że było ich tam 107, w wieku od 4 do 60 lat.”[25]

Zatem łączna liczba udokumentowanych bliźniąt dostępna dla dr Mengele waha się pomiędzy 402 a 412. Co się z nimi stało?

Seria raportów dziennych nie jest wymieniona przez Helenę Kubicę, choć można je bez problemu znaleźć w Muzeum Auschwitz, dotyczy to tzw. Arbeitseinsatz (harmonogramu pracy) obozu Birkenau, 20 raportów licząc od 28 lipca do 3 października 1944 (raporty są kompletne tylko dla miesiąca sierpnia) nosi nagłówek „Zwillinge für Versuch Zwecke” czyli „Bliźniaki do celów doświadczalnych”. W 35 zachowanych raportach liczba tych więźniów jest niezmienna: zawsze wynosi 49. Brak zmiennej liczby (402 i 412) na okres dłuższy, niż trzy miesiące pozwala wykluczyć jakąkolwiek ciągłą wymianę rzekomych „królików doświadczalnych” i w pełni zgadza się to z tzw. „antropologicznymi, morfologicznymi, psychiatrycznymi i radiologicznymi badaniami”, o których wspomniano powyżej.

Z drugiej strony, Helena Kubica twierdzi, że los tych bliźniąt był całkiem inny:
„Ostatnim punktem w poszukiwaniu kilku par bliźniąt lub poszczególnych osób była analiza poszczególnych narządów ciała podczas sekcji zwłok. W związku z tym osoby te zostały zabite na polecenia dr Mengele lub przez samego Mengele za pomocą zastrzyku fenolu w serce. Później zwłoki zostały zabrane do prosektorium.”[26]

W tym miejscu polska badaczka prezentuje swojego „mocnego świadka”: to nikt inny jak notoryczny kłamca Miklós Nyiszli! Cała bajka o „zbrodniach” dr Mengele pochodzi od bredni tego mitomana, do którego powrócę jeszcze bardziej szczegółowo dalszej części tego artykułu.

Pomimo absurdalnych kłamstw, które opowiadał Miklós Nyiszli, człowiek ten jest jednak bardzo szanowany w oficjalnej historiografii, ale dość schizofrenicznie, bo tylko w odniesieniu do jego oskarżeń pod adresem dr Mengele. W rzeczywistości jego zeznania są jedynie „teatralną” wersją oskarżeń dr Mengele, które obecne są w każdej książce w tym temacie, począwszy od Geralda L. Posnera i Johna Ware’a [27], którzy są jednymi z najważniejszych autorów, wspomnianymi również przez Helenę Kubicę. Dwaj autorzy powołują się na Nyiszliego na stronach: 19, 20, 26, 33, 34, 38, 39, 40, 41, 53 i 152. W rzeczywistości cały rozdział o „zbrodniach” Mengele w Auschwitz jest zbudowany na „świadectwie” Miklósa Nyiszliego! Nawet Robert Jay Lifton wspomina wielokrotnie o „świadectwie” Nyiszliego.[28] Helena Kubica cytuje tego autora bardzo często.

Jednak „zbrodnie” dr Mengele nie są potwierdzone przez ani jeden dokument: można je nawet otwarcie wykluczyć poprzez konfrontację z całkowicie niepodważalnymi faktami. W swoim opisie pierwszej rzekomej sekcji zwłok wykonanej przez dr Mengele na parze bliźniąt, Nyiszli pisze tak:

„Moje nogi drżą z tych emocji. Odkryłem najbardziej straszliwy sekret III Rzeszy dotyczący medycyny. Oni zabijają nie tylko gazem, ale zabijają również zastrzykami z chloroformu do serca.”[29]

Jeśli to wszystko byłoby prawdą, dr Mengele przystąpiłby do likwidacji wszystkich naocznych świadków swojej rzekomej zbrodniczej działalności – czyli jego współpracowników, którzy również pracowali z bliźniakami – jeszcze przed opuszczeniem Auschwitz 17 stycznia 1945 r. Dr Mengele miał na to wystarczająco dużo czasu! Zamiast tego pozwolił on przeżyć wszystkim „naocznych świadkom” swoich rzekomych zbrodni, tj.:

– Dr Berthold Epstein, jeden z sygnatariuszy słynnego apelu byłych więźniów Auschwitz z 4 marca 1945 r.;[30]

– Dr Rudolf Weisskopf, wyzwolony z Bergen-Belsen;[31]

– Martyna Puzynina, która udzieliła wywiadu G.L.Posnerowi i J. Ware’owi w czerwcu 1985 r.;[32]

– Dinah Gottliebova, która przeniosła się do USA w 1947 roku, zmarła w 2009 r.;[33]

– Miklós Nyiszli, rzekomy kluczowy „świadek” zbrodniczej działalności dr Mengele, który pracował jako lekarz związany z tzw. krematoryjnym „Sonderkommando” i który odkrył „straszliwy sekret III Rzeszy” dotyczący gazowania na masową skalę, również został ocalony!

A co z bliźniakami? Co się stało z ofiarami rzekomych eksperymentów dr Mengele? Czy zostali oni masowo wymordowani? Wręcz przeciwnie!

Helena Kubica informuje nas, że w 1984 roku tych bliźniąt było tak wiele, że stworzyły one własne stowarzyszenie:

„W 1984 roku ofiary eksperymentów dr Mengele, które mieszkały w obozie dla dzieci, stworzyły własną organizację ‚Children of Auschwitz Nazi Deadly Lab Experiment Survivors (CANDLES)’, która miała na celu dokumentowania zbrodni Mengele, informowanie o tym świata, schwytanie ‚Anioła Śmierci’ i postawienie go przed sądem.”[34]

Oficjalna strona internetowa stowarzyszenia wymienia blisko 400 bliźniąt z Auschwitz.[35] Helena Kubica również prezentuje listę bliźniąt z Auschwitz, składającą się z ponad 320 nazwisk.[36] Duża część z nich to bliźnięta, ale niektóre z nich to zwykłe rodzeństwo, jak na przykład siostry Tatiana Liliana i Alessandra Bucci. Obie zostały deportowane do Auschwitz 29 marca 1943 r. Pierwsza z nich urodziła się 19 września 1937 roku i została zarejestrowana pod numerem 76484; druga z nich urodziła się 1 lipca 1939 roku i została zarejestrowana pod numerem 6483.[37] Luigi Ferri urodzony 9 września 1932 roku został deportowany do Auschwitz w sierpniu 1944 roku i został zarejestrowany pod numerem B-7525.[38] Sergio De Simone urodzony w Neapolu 29 listopada 1937 roku został deportowany do Auschwitz 29 marca 1944 roku mając prawie 7 lat i został zarejestrowany pod numerem 179614.[39]

Niestety żaden oficjalny historyk nie jest w stanie wyjaśnić dlaczego te dzieci nie zostały zagazowane natychmiast po przyjeździe do Auschwitz. W rzeczwyistości nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ w samym tylko obozie męskim w Birkenau 16 stycznia 1945 roku było 770 „Jugendliche bis 18. JHR.” czyli 770 „młodzieńców w wieku do 18 lat” wliczając w to 400 „Invaliden” czyli „Inwalidów”![40] Kiedy Rosjanie przybyli do Auschwitz, wciąż było jeszcze 205 dzieci w Birkenau, w wieku od kilku miesięcy do 15 lat, z czego wiele z nich stanowiły bliźnięta.[41]

Trzy dokumenty, o których wspomniano powyżej, czyli lista organizacji „CANDLES”, lista sporządzona przez Helenę Kubicę i lista sowiecka z 1945 r., dodając do tego listę sowiecką więźniów wyzwolonych w Birkenau,[42] pozwalają na zestawienie listy składającej z 543 bliźniąt, które przeszły przez obóz w Oświęcimiu:[42] – 376 przeżyło do czasu wyzwolenia obozu; cztery bliźnięta zmarły w kolejnych miesiącach, jedno zmarło w czasie transportu ewakuacyjnego 27 stycznia 1945 r. oraz dwanaście zmarło w czasie istnienia obozu. Nic nie wiadomo o pozostałych 154 bliźniętach.

Tylko w trzech przypadkach, Helena Kubica stwierdza: „Starb im Lager infolge der durchgeführten Experimente” czyli „Zmarli [nie zostali zabici] w obozie wskutek przeprowadzonych eksperymentów [na nich]”,[43] tak że te trzy przypadki mogą stanowić ofiary dr Mengele. Jest jednak rzeczą oczywistą, że takie przypuszczenie nie jest w żaden sposób potwierdzone przez jakikolwiek dowód pokazujący zbrodnię dr Mengele.

Podsumowując ten wątek, znane są następujące fakty:

Rzekome zbrodnie dr Mengele nie zostały potwierdzone przez jakikolwiek dokument. Nie istnieje nawet jeden dokument który dowodziłby, że Mengele kiedykolwiek zabił choćby jedno dziecko lub że chociaż jedno dziecko zostało zabite na jego rozkaz. Głównym i jedynym świadkiem, na którym oparte są oskarżeniami pod adresem dr Mengele, jest wyjątkowo kreatywny oszust, o którym więcej za chwilę. Dr Mengele pozwolił przeżyć zarówno swoim najbliższym współpracownikom, wliczając w to naszego „kluczowego świadka”, jak również co najmniej 534 „ofiarom” swojej „zbrodniczej działalności”. Na jakiej zatem podstawie mamy brać na poważnie bajkę o „Aniele Śmierci” z Auschwitz?

Josef Mengele (1911-1979), niemiecki lekarz i SS Hauptsturmführer. Zdjęcie zrobione przez fotografa policji w 1956 roku w Buenos Aires w Argentynie do dokumentu tożsamości Mengele


2. Fałszywe świadectwo Miklósa Nyiszliego

W artykule na temat dr Mengele, opublikowanym w 1986 roku,[44] Zdenek Zofka omawia jakość świadectwa skierowanego przeciwko Mengelemu pisząc:

„Fenomen Mengelego przedstawia kilka tajemnic. Dostępne źródła są nieliczne. Prawie wszystkie wzmianki, które dostarczyłyby informacji na temat zbrodni Mengelego w Auschwitz zostały zniszczone. W takim razie musimy odwoływać się niemal wyłącznie do świadectw naocznych świadków. [Ale] po tych czterdziestu latach świadectwa zawsze stają się problematyczne – tym bardziej, jeśli dotyczy to tak skrajnego przypadku jak ten. W świadomości wielu byłych więźniów pozostaje ‚wstrząsająca rzeczywistość i koszmary nierozerwalnie związane ze sobą przez okres czterdziestu lat.’ Zdecydowanie zbyt często jest niemożliwe, aby mieć pewność, że ich wspomnienia naprawdę odnoszą się do Mengelego; bardzo często również można wykazać, że Mengele był mylony z innymi lekarzami SS. Prawie wszyscy więźniowie twierdzą, że zostali selekcjonowani przez Mengelego na rampie. Ale lekarze obozu przeprowadzali selekcję na zmianę: Mengele nie przeprowadzał selekcji częściej, niż inni. Ma się wrażenie, że nazwisko Mengelego zostało oddzielone od jego osoby. Dla więźniów stał się on synonimem wszystkich lekarzy obozu Auschwitz”.[45]

Zofka następnie dodaje:

„Jak już zostało powiedziane, świadectwa oskarżające Mengelego należy traktować ze szczególną ostrożnością. Liczbę błędnych stwierdzeń można wytłumaczyć na podstawie błędnej identyfikacji, w której Mengele jest mylony z innymi obozowymi lekarzami bądź SS-manami. Niektórzy świadkowie w swoich oświadczeniach z pewnością byli motywowani przez swoją zarozumiałość i ubieganie się o uwagę. Wreszcie, niektóre „wyolbrzymienia” można wyjaśnić jako niewinne próby opisywania okrucieństw Auschwitz – przynajmniej do pewnego stopnia – osobom, które tego nie doświadczyły. Skoro Mengele nigdy nie został osądzony, nie było możliwe, aby sprawdzić wiarygodność poszczególnych świadków. Nawet na procesie Mengelego w Jerozolimie w lutym 1985 roku, rygorystyczny krzyżowy ogień pytań został uchylony ze względów psychologicznych, co bez wątpienia było zrozumiałe – konieczność przywoływania w pamięci okropności związanych z Auschwitz była bez wątpienia wystarczająco bolesna. Niemniej jednak wyjaśnienie zbrodni Mengelego w Auschwitz wymaga krytycznej i szczegółowej analizy zeznań.”[46]

Ale krytyczne badania przeprowadzone przez wspomnianego autora w celu „oceny poszczególnych zbrodni przypisywanych Mengelemu jako mniej lub bardziej prawdopodobne,[47] zawierają jedynie wyraźnie fałszywe, słabo udowodnione oskarżenia i nie może to być w żadnym wypadku zeznanie Miklósa Nyiszliego, którego świadectwo, zdaniem autora, posiada „fundamentalne znaczenie”[48] – tak wielkie, że autor cytuje go wielokrotnie.[49]

W związku z tym pozostaje tylko krytycznie ocenić świadectwo tego ważnego świadka, które jest fundamentalnym dowodem rzekomych zbrodni dr Mengele.

Miklós Nyiszli napisał i opublikował swoje wspomnienia w języku węgierskim w 1946 pod tytułem „Dr. Mengele boncolóorvosa voltam az auschwitz-i krematóriumban” czyli „Byłem asystentem dr Mengele w Auschwitz”.[50] Ta praca została później przetłumaczona na język francuski, niemiecki, angielski, polski i włoski i stała się kluczowym dziełem w historiografii Holocaustu w latach 60. XX wieku.

Nyiszli twierdzi, że przybył do Birkenau pociągiem z Żydami deportowanymi z Węgier w maju 1944 roku – dokładnie było to 29 maja 1944 roku – na co wskazuje numer rejestracyjny A-8450, który został wytatuowany tego samego dnia po jego przybyciu do obozu. Po spędzeniu kilku dni w sektorze BIIf w Birkenau, 3 lub 5 czerwca 1944 roku (jego chronologia wydarzeń jest sprzeczna), został przydzielony jako lekarz do krematoryjnego Sonderkommando, gdzie był pod bezpośrednim zwierzchnictwem dr Mengele i pozostał tam do stycznia 1945 roku. Jednak w oświadczeniu złożonym pod przysięgą z 8 października 1947 roku,[51] Nyiszli stwierdził, że dotarł do Auschwitz 19 maja 1944 roku i natychmiast został przeniesiony do obozu Buna-Monowitz, gdzie przebywał od 20 maja do 5 czerwca 1944 r. Te dwie wersje jego przybycia do Auschwitz wzajemnie się wykluczają. Ale to jeszcze nic w porównaniu z falą sprzeczności, absurdów i fałszerstw historycznych, które można znaleźć w jego pracy, która została opublikowana w języku włoskim pod tytułem „Medico ad Auschwitz” a później pod innym tytułem: „Sopravvissuto a Mengele”:[52] w moim pobieżnym studium poświęconym temu samozwańczemu „naocznemu świadkowi”, wymieniłem 120 tego typu absurdów.[53]

Nyiszli dostarcza nam całkowicie zmyśloną historię o krematoriach w Birkenau, dodając nawet stwierdzenie, że zostały one zbudowane zimą w latach 1939-1940, kiedy Auschwitz nawet nie istniał!

Jego opis pieców krematoryjnych z Krematoriów II i III (które dotyczą krematoriów 1 i 2) jest również całkowicie nieprawdziwy. Mówił on o tym, że krematorium składało się z 15 poszczególnych pieców krematoryjnych znajdujących się w pomieszczeniu o długości 150 m, podczas gdy w rzeczywistości pomieszczenie, o którym jest mowa, miało 30 m długości i było wyposażone w pięć pieców, z których każdy posiadał trzy mufle.

Rzekoma komora gazowa, pomieszczenie (Leichenkeller 1) o długości 30 m, miała według Nyiszliego 200 metrów długości [ale nie podaje on żadnej szerokości]; Nyiszli opisuje również „sąsiedni pokój”, który nigdy nie istniał.

Mała winda towarowa (Aufzug), która znajdowała się w przedsionku podziemnej części krematorium, została przekształcona według Nyiszliego na cztery potężne dźwigi.

To, o czym mówi Nyiszli odnośnie przepustowości pieców krematoryjnych jest technicznie niemożliwe i historycznie bezwartościowe. Mówi on o kremowaniu 3 ciał w ciągu 20 minut na jednej mufli, w każdym z 15 pieców z Krematorium II i III, co odpowiada teoretycznej przepustowości wynoszącej 3240 skremowanych ciał w ciągu 24 godzin, ale Nyiszli z niezrozumiałych przyczyn podaje liczbę 5000. Dlatego też według niego całkowita pojemność czterech krematoriów w Birkenau wynosiła 20000 ciał dziennie. Wszystko to jest absurdalne: w opalanych koksem piecach firmy Topf & Sohne w Auschwitz-Birkenau, 20 minut nie wystarczyłoby nawet do odparowania wody zawartej w jednym ciele. Prawdziwa przepustowość tego rodzaju instalacji, zgodnie z oświadczeniem inżyniera firmy Topf & Sohne Kurta Prüfera, który zaprojektował piece krematoryjne i Karla Schultzego, który zaprojektował dmuchawy, wynosiła jedno ciało na godzinę w jednej mufli, czyli 1/9 tego co twierdził „naoczny świadek” Nyiszli.

Ponadto, chociaż Krematorium II i III miało łącznie 30 mufli, to Krematorium IV i V miało tylko 16, ale Nyiszli pomimo tego przypisuje Krematorium II i III oraz IV i V przepustowość 5000 ciał codziennie. Dlatego też jedna mufla w Krematoriach IV i V miała prawie podwójną przepustowość takiej samej mufli z Krematorium II i III, ale według historiografii Holocaustu, piece w Krematorium IV i V były mniej efektywne, niż w Krematorium II i III. Na przykład, podczas procesu Rudolfa Hössa, ekspert Roman Dawidowski stwierdził, że 3-5 ciał umieszczone w jednej mufli spalają się w Krematorium II i III w 20-30 minut, ale w Krematorium IV i V w 30-40 minut.[54] Jest rzeczą oczywistą, że „ekspertyza” Romana Dawidowskiego ma taką samą wartość jak polsko-sowiecka „ekspertyza” dotycząca śmierci 4 mln osób,  w której zresztą sam Dawidowski brał udział.[55]

Nyiszli zbudował swoją fantastyczną historię dotyczącą masowego gazowania na podstawie absurdalnego zeznania mówiącego o kremacji 5000 ciał w ciągu 24 godzin dla każdego krematorium. Oto kilka przykładów z jego świadectwa:

– Według Nyiszliego, 10.500 więźniów z sektora BIId zostało zagazowanych i skremowanych w ciągu jednego dnia w Krematorium III i IV (tj. 5250 ciał w ciągu 24 godzin w obydwu krematoriach). W rzeczywistości zakładając nawet ciągły cykl pracy pieców krematoryjnych przez 24 godziny na dobę (co w praktyce było nieosiągalne),[56]  wspomniane krematoria potrzebowałyby co najmniej 19 dni na kremację tak dużej ilości ciał.

– Według Nyiszliego, 4500 Romów zostało zagazowanych i skremowanych w ciągu jednej nocy w Krematorium II i III (tj. 2250 ciał w ciągu 12 godzin). W rzeczywistości skremowanie takiej ilości ciał wymagałoby co najmniej 6 dni.

– Według Nyiszliego, 20.000 zagazowanych ofiar z getta w Terezinie zostało skremowanych w ciągu 48 godzin w Krematorium II i III (tj. 5000 ciał w ciągu 24 godzin w obydwu krematoriach). W rzeczywistości skremowanie takiej ilości ciał wymagałoby co najmniej 27 dni.

Nyiszli twierdził, że często można było zaobserwować jak płomienie wystrzeliwały z krematoryjnych kominów, co było technicznie niemożliwe.[57]

Technika gazowania, opisana przez Nyiszliego, jest całkowicie zmyślona i opiera się na błędnym założeniu, że Cyklon B (rzekomy środek do zabijania) był chlorem (pomimo, że był to kwas cyjanowodorowy). Jako że chlor jest cięższy od powietrza,[58] Nyiszli wyobraził sobie, że w miejscu, w którym został uwolniony ten środek w dużych ilościach, chlor rozprzestrzeniałby się od podłogi ku górze aż po sufit, tak jakby pomieszczenie było napełniane wodą. W związku z tym twierdzi, że ciała w rzekomej komorze gazowej, „piętrzyły się w stertach sięgających sufitu”, ponieważ „gaz najpierw zajmował niższe warstwy powietrza, a następnie powoli wznosił się ku górze”. Dlatego też, według Nyiszliego, ofiary wspinały się nawzajem na swoje barki, żeby zbliżyć się do sufitu w celu złapania powietrza ratując się przed zabójczym gazem. W praktyce opary kwasu cyjanowodorowego są nieco lżejsze niż powietrze,[59] dlatego proces rozprzestrzeniania się tego gazu tak, jak opisał to Nyiszli, jest fizycznie niemożliwy.[60]

To absurdalne zeznanie przywłaszczył sobie później plagiator Filip Müller, następny samozwańczy „naoczny świadek” rzekomych wydarzeń, który bezczelnie dokonał plagiatu dzieła Nyiszliego.[61]

W liście do amerykańskiego tłumacza swoich wspomnień, Nyiszli oświadczył, że odkrył, że nazwa „Cyklon” (sic!) pochodzi według niego od skrótu głównych składników tego gazu czyli cyjanku, chloru i azotu, stwierdzając przy tym, że były dwa rodzaje „Cyklonu” – typu A, który był środkiem owadobójczym i typu B, który był wykorzystywany do ludobójczego gazowania. Jest to kolejna głupia fantazja Nyiszliego, ponieważ nazwa „Zyklon” w języku niemieckim nie jest żadnym skrótem, ale raczej zwykłym słowem oznaczającym „cyklon”. Dodatkowo Cyklon B w swoim składzie nie zawiera chloru, a azot po niemiecku to „Stickstoff”!

Jeśli chodzi o Cyklon A to stosowanie tego produktu zostało przerwane w Niemczech w 1920 roku, kiedy to został zastąpiony przez Cyklon B.

Nyiszli wymienia osiem ludobójczych działań w rzekomej komorze gazowej i w pobliżu tzw. „dołów śmierci”, przy których, jak sam twierdzi, osobiście był obecny. Dodając do siebie wymienioną przez Nyiszliego liczbę ofiar otrzymujemy w sumie 605.000 osób, ale jak sam twierdzi, widział na własne oczy dwa miliony ludzi wchodzących do „komór gazowych”. W rzeczywistości jednak, w pobliżu „dołów śmierci” celem przeznaczenia dla „nadmiaru więźniów z Judenrampe”, czyli dla tych 650.000 Żydów, dla których zabrakło miejsca w przepełnionych komorach gazowych, była według niego kula w tył głowy, co oznacza, że liczba ofiar „nadmiaru więźniów”, która została zakopana w „dołach śmierci”, była wyższa, niż łączna liczba ofiar gazowania.

Na podstawie danych przekazanych przez tego „naocznego świadka” dowiadujemy się o ponad 30 milionach osób, które zostały skremowane w tzw. „dołach śmierci”!

Chronologia wydarzeń Nyiszliego jest czysto fikcyjna na co wskazują liczne sprzeczności jakie zawiera jego dzieło. Na przykład, choć rzekome masowe ludobójcze gazowania ostatecznie zakończyły się 17 listopada 1944 roku, to 20.000 Żydów z getta w Terezinie zostało według Nyiszliego zagazowanych już po tej dacie.

Pewnego dnia w sierpniu 1944 roku, Nyiszli spotkał się ze swoją żoną i córkę w sektorze BIIc, ale to spotkanie miało miejsce po rzekomym gazowaniu obozu cygańskiego (BIIe), które według Nyiszliego miało miejsce w ostatnich 10 dni września 1944 roku. Co więcej, według chronologii Nyiszliego, wspomniane powyżej spotkanie pokrywało się z wizytą w obozie BIIc, to jednak zgodnie z jego chronologią upłynęło co najmniej 26 dni między tymi dwoma rzekomymi wydarzeniami.

Ponadto Nyiszli twierdzi, że krematoria były zlokalizowane w odległości 2 kilometrów od obozu Birkenau, podczas gdy w rzeczywistości znajdowały się na terenie samego obozu i że  baraki magazynowe (tzw. Kanada) nie były Effektenlager (tj. obozowym magazynem zawierającym osobiste rzeczy więźniów), ale raczej zbiorowiskiem odpadów, które nieustannie palono!

Mówiąc w skrócie: Nyiszli nic nie wiedział o rzekomym „Bunkrze 2”: jego zdaniem, ten polski budynek gospodarski (tzw. Biały Domek) nie został przekształcony w ludobójczą komorę gazową przez SS, ale był „rozbieralnią” dla ofiar „dołów śmierci”, którzy byli następnie zabijani strzałem z pistoletu w tył głowy.

Ten ogólny obraz, chociaż bardzo zagmatwany, jasno pokazuje, że Miklós Nyiszli był fałszywym świadkiem. Historyczny przemysł Holocaustu dostrzegł to od razu, ale działa to na zasadzie „niewidzenia zła” w jego postawie i dalszym wykorzystaniu jego „świadectwa” jako dowodu rzekomych zbrodni dr Mengele.

W 2002 roku, Charles D. Provan napisał artykuł zatytułowany „Miklos Nyiszli and His Auschwitz Book in a New Light”[62] w którym to na podstawie badań próbował usprawiedliwić absurdy przekazane przez tego samozwańczego „naocznego świadka” (co Provan wspaniałomyślnie określił jako „pomyłki”) twierdząc, że książka Nyiszliego nie jest żadnym historycznym zapisem, ale zwykłą powieścią. Wniosek ten opiera się na dwóch błędnych twierdzeniach:

– po pierwsze, że pierwsze wydanie książki Nyiszliego pojawiło się między 16 lutym a 5 kwietnia 1947 roku w Budapeszcie w gazecie Világ (World);

– po drugie, że sama gazeta w swoim wydaniu z 30 września 1947 roku stwierdziła, że książka Nyiszliego jest powieścią.

W rzeczywistości jednak, jak już wspomniano o tym powyżej, pierwsze wydanie książki Nyiszliego zostało opublikowane w 1946 roku. Ponadto gazeta Világ, wspomniana przez Provana, określa książkę Nyiszliego jako „élménregény”, co nie oznacza  „powieść oparta na prywatnych przeżyciach”, ale raczej „opowiadanie o przeżyciach”.

O tym, że jest to właściwa interpretacja świadczy ponad wszelką wątpliwość tzw. affidavit, czyli przedmowa dla pierwszego wydania książki:

„Ja, niżej podpisany doktor medycyny Nyiszli Miklos, były więzień obozu koncentracyjnego, noszący tatuaż o numerze A8450 w niniejszej książce, która właśnie została opublikowana i która zawiera najciemniejsze strony ludzkiej historii, wolny od jakichkolwiek uprzedzeń, bez najmniejszej przesady, napisałem jak widziałem i byłem bezpośrednio świadkiem działalności krematoriów i stosów pogrzebowych w Auschwitz, w których w ogniu [sic] miliony ojców, matek i dzieci zginęło.”[63]

Oświadczenie kończy się zaś takimi słowami:

„Oradea-Nagyvárad, miesiąc marzec 1946. Dr Nyiszli Miklos.”

Nie ma najmniejszej wątpliwości, że Nyiszli napisał swoją książkę w narracji historycznej; w rzeczywistości wyraźnie stwierdził, że została ona napisana „wolna od jakichkolwiek uprzedzeń, zgodnie z prawdą, bez najmniejszej przesady”.

W związku z tym, nawet gdyby interpretacja Provana była prawidłowa (choć nie jest), byłoby rzeczą niewłaściwą przypisywać większą wartość opinii anonimowego dziennikarza z września 1947 roku, niż pisemnemu oświadczeniu samego autora napisanemu w marcu 1946 roku.

W związku z tym, usprawiedliwianie książki stwierdzeniem, że jest tylko „powieścią”, nie ma sensu a Nyiszli i tak pozostaje oszustem. Świadczy o tym wyraźnie inny ważny fakt. Provan pisze:

„Chociaż dr Nyiszli został wysłany jako świadek na proces IG-Farben w Norymberdze, nie zeznawał on, prawdopodobnie dlatego, że przebywał on tylko w Monowitz przez dwa tygodnie i był w stanie tylko przekazać informacje o małej wartości. Pozwolono mu wtedy wrócić do Rumunii podczas trwania tego procesu.”[64]

W rezultacie zapisy nagrań z procesu IG-Farben nie zawierają żadnej wzmianki o Miklósie Nyiszlim; nie został tam nawet wspomniany.[65] Bez względu na prosty fakt, że nigdy nie zeznawał w procesie, zaraz po powrocie do Rumunii Nyiszli przystąpił do pisania serii artykułów pt. „Tanu voltam Nürnbergen” czyli „Byłem świadkiem w Norymberdze”, w których udawał, że był przesłuchiwany przez sowieckiego przedstawiciela pozwanego Emanuela Minskoffa, cytując całkowicie przez siebie zmyślone dialogi. Pierwszy z tych kłamliwych artykułów ukazał się w gazecie Világ 18 kwietnia 1948 roku.

Niemożliwe jest zatem przypisywanie dobrej wiary temu „naocznemu świadkowi”, który był i pozostanie zwykłym oszustem.

Podsumowując, kluczowe świadectwo naocznego świadka rzekomych zbrodni dr Josefa Mengele w Auschwitz kruszy się nieubłaganie wraz z resztą legendy.

Przypisy:

[1]
http://pl.wikipedia.org/wiki/Josef_Mengele

[2] http://winstonsmithministryoftruth.blogspot.com/2011/07/dr-mengele-denied-auschwitz-was-death.html?zx=929bd48240a8b108

[3]
http://revblog.codoh.com/2011/07/mengeles-unknown-writing/

[4]
http://www.ihr.org/jhr/v06/v06p377_Weber.html

[5]
Mengele denied performing ghastly experiments on anybody - YouTube:
https://www.youtube.com/watch?v=b9hFBLQphOg&hd=1

[6]
http://en.wikipedia.org/wiki/Josef_Mengele

[7]
https://www.stormfront.org/forum/t940367/

[8]
Hefte von Auschwitz. Verlag des Staatliches Auschwitz-Museum, no. 20, 1997,  pp. 369-455.

[9]
Helena Kubica, „Dr. Mengele und seine Verbrechen im Konzentrationslager Auschwitz-Birkenau“, in Hefte von Auschwitz, p. 376.

[10]
Ibid, p. 381.

[11]
Ibid.

[12]
Comité international de la Croix-Rouge. Documents sur l’activité du Comité international de la Croix-Rouge en faveur des civils détenus dans les camps de concentration en Allemagne (1939-1945). Second edition, Geneva, 1946, pp. 91-92.

[13]
Helena Kubica, „Dr. Mengele und seine Verbrechen im Konzentrationslager Auschwitz-Birkenau“, op. cit., p. 389.

[14]
Ibid, p. 379.

[15]
AAVV, Noma (cancrum oris): questions and answers, in: http://www.munksgaard.dk/pdf/117pdf.nsf/all/521440/$FILE/odi0050211.pdf

[16]
Th. Grotus, J. Parcer, «EDV-gestützte Auswertung der Sterbeeinträge», in: Sterbebücher von Auschwitz. Published by the Auschwitz-Birkenau State Museum. K.G.Saur. Munich, New Providence, London, Paris, 1995, p. 248.

[17]
Helena Kubica, „Dr. Mengele und seine Verbrechen im Konzentrationslager Auschwitz-Birkenau“, op. cit. , s. 379.

[18]
Ibid, p. 380.

[19]
Ibid, p. 379.

[20]
Ibid, p. 390.

[21]
Ibid, p. 397.

[22]
Ibid, p. 390.

[23]
Ibid, p. 403.

[24]
Ibid, p. 382.

[25]
Ibid, p. 387.

[26]
Helena Kubica, „Dr. Mengele und seine Verbrechen im Konzentrationslager Auschwitz-Birkenau“, op. cit., p. 404.

[27]
G.L. Posner, J. Ware, Mengele. The Complete Story (New York: McGraw-Hill Book Company, 1986).

[28]
R.J. Lifton, I medici nazisti. La psicologia del genocidio. Rizzoli, Milan, 1988, pp. 338-340, 456-457, 467, 469, 471, 475, 478-479, 482, 492, 595.

[29]
Miklos Nyiszli, Medico ad Auschwitz. Longanesi, Milano, 1977, p. 51.

[30]
“An die internationale Öffentlichkeit”, Auschwitz, den 4. März 1945. GARF, 7021-108-46, p. 11, with handwritten signature of B. Epstein.

[31]
Terezínská pametní kniha. Terezínská Iniciativa, Melantrich, 1995, vol. I, p. 333.

[32]
G.L. Posner, J. Ware, Mengele. The complete story, op. cit., p. 329.

[33]
See the brief biography on http://lastexpression.northwestern.edu/Bios/bio_gottliebova_top.html.

[34]
Helena Kubica, „Dr. Mengele und seine Verbrechen im Konzentrationslager Auschwitz-Birkenau», op. cit., p. 429.

[35]
May be consulted at: http://www.candles-museum.com/Twinlist.htm

[36]
Helena Kubica, „Dr. Mengele und seine Verbrechen im Konzentrationslager Auschwitz-Birkenau“, op. cit., pp. 437-455.

[37]
L. Picciotto Fargion, Il libro della memoria. Gli Ebrei deportati dall'Italia (1943-1945). Mursia Editore, Turin, 1995, p. 157.

[38]
Ibid, p. 266.

[39]
Ibid, p. 217.

[40]
Arbeitseinsatz für den 16. Januar 1945. RGVA, 502-1-67, p. 17a.

[41]
ZOBACZ TABELĘ: 

http://inconvenienthistory.com/archive/2013/volume_5/number_4/dr_mengeles_medical_experiments_on_twins.php

[42]
GARF, 7021-108-23.

[43]
Helena Kubica, „Dr. Mengele und seine Verbrechen im Konzentrationslager Auschwitz-Birkenau“, op. cit., p. 442, 449, 451.

[44]
Zdenek Zofka, „Der KZ-Arzt Mengele zur Typologie eines NS-Verbrechers“, in: Vierteljahreshefte für Zeitgeschichte Vol. 34, No. 2, (1986) pp. 245-267.

[45]
Zdenek Zofka, „Der KZ-Arzt Mengele zur Typologie eines NS-Verbrechers“, op. cit.,  pp. 246-247.

[46]
Ibid, pp.259-260.

[47]
Ibid, p. 260.

[48]
Ibid, p. 247.

[49]
Ibid, p. 257, 258, 260, 262, 263.

[50]
Nyiszli, Miklos, I Was Dr. Mengele’s Assistant. Oswiecim, 2001 (reprint).

[51]
NI-11710.

[52]
Sugarco Edizioni, Milan, 1985.

[53]
“Medico ad Auschwitz”: Anatomia di un falso. La Sfinge, Parma, 1988.

[54]
Processo Höss, volume 11, pp. 47-48.

[55]
See, in this regard, my study Il numero dei morti di Auschwitz. Vecchie e nuove imposture. I Quaderni di Auschwitz,1.  Effepi Editore, Genoa, 2004.

[56]
The coke-fired ovens had to be shut down once per day to clean the fuel slag off the grills on the gas generators.

[57]
See, in this regard, my article „Flammen und Rauch aus Krematoriumskaminen“ in: Vierteljahreshefte für freie Geschichtsforschung, year 7, Nos. 3 & 4, December 2003, pp. 386-391.

[58]
Chlorine is about 2.4 times the density of air at 25°C.

[59]
Hydrogen cyanide is about 0.9 times the density of air at 30°C.

[60]
The Holocaust historian Georges Wellers has written: “In other words, hydrocyanic acid vapours are lighter than air and therefore rise in the atmosphere”. G. Wellers, „Die zwei Giftgase“ (“The Two Poison Gases”), in: Nationalsozialistiche Massentötungen durch Giftgas. Eine Dokumentation.  By Eugen Kogon, Hermann Langbein, Adalbert Rückerl et al, S. Fischer Verlag, Frankfurt am Main, 1983, p. 283.

[61]
See, in this regard, my study Auschwitz: un caso di plagio. Edizioni La Sfinge, Parma, 1986.

[62]
G. Wellers, „Die zwei Giftgase“ (“The Two Poisonous Gases”), in: Nationalsozialistiche Massentötungen durch Giftgas. Eine Dokumentation.  By Eugen Kogon, Hermann Langbein, Adalbert Rückerl et al. S. Fischer Verlag, Frankfurt am Main, 1983, p. 283.

[63]
M. Nyiszli, Dr. Mengele boncolóorvosa voltam az auschwitz-i krematóriumban, op. cit., p. 6.

[64]
Charles D. Provan , „Miklos Nyiszli und sein Auschwitz-Buch in neuem Licht», in: Vierteljahreshefte für freie Geschichtsforschung, year 6, no. 1, April 2002, p. 44.

[65]
Trial of  War Criminals before the Nuernberg Military Tribunals under Control Council Law n° 10, volumes VII and  VIII. Nurernberg, October 1946-April 1949.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz